Dotychczasowe komentarze:
Argus9 (2018-02-09 01:47:20):
Quincy Jones jest bezdyskusyjnie Wielką Postacią Świata Muzyki. Jego najnowsze opinie o Beatlesach, McCartneyu, Ringo - choć zaskakujące, są JEGO OPINIAMI i już. Ale zawsze powtarzam: ODDZIELAJMY OPINIE OD FAKTÓW!
Według wszystkich dostępnych mi źródeł (chyba że o czymś nie wiem?) pierwszy solowy album Ringo Starra "Sentimental Journey" jest jego JEDYNĄ płytą, gdzie NIE GRAŁ NA PERKUSJI, tylko śpiewał i nie miał żadnego (w tym perkusyjnego) udziału w orkiestrowych podkładach instrumentalnych.
A zatem, sugestie (84-letniego) Quincy Jonesa, że Ringo jakoby NIE BYŁ SOBIE W STANIE PORADZIĆ Z BĘBNIENIEM w "Love Is A Many Splendoured Thing", i że trzeba było zatrudnić innego perkusistę (mógłby to być chichot historii - patrz sesje "Love Me Do") są PODWÓJNIE NIEWIARYGODNE: raz - że Ringo w ogóle na tej płycie za perkusją nie zasiadł, dwa - nawet gdyby tak się jednak stało, to chyba nawet głuchy laik słyszy, że partia rytmiczna w tym utworze nie jest specjalnie wymagająca...
PS. A "tłumaczenie" na polski wypowiedzi Q.Jonesa (dostępnej w oryginale w sieci) dokonane przez Interię (nie przez Kasię)... a raczej za pomocą prymitywnego "translatora" kupionego chyba na odpuście, na pogwarancyjnej posezonowej wyprzedaży brzmi... ludzie! czy ktoś coś rozumie z tego zdania: "Ringo spędził trzy godziny na naprawieniu czterotaktowej rzeczy w piosence"... - kurcze, nie powtarzajmy GŁUPOT napisanych przez innych!
kasia (2018-02-09 08:13:40):
Zaraz dam tłumaczenie ze strony "Teraz Rock". Przeważnie sprawdzam oryginalne tłumaczenie, ale z powodu lekkiej niedyspozycji poszłam na łatwiznę i dałam gotowca. I I shepherd's pie przełożyli jako placek pasterski, a przecież to z plackiem nie ma niczego wspólnego - powinno być jako zapiekanka pasterska (mięso mielone z tłuczonymi ziemniakami i serem pieczone w piekarniku)
. No nic, dobrze, że Argus zawsze czuwa.
kasia (2018-02-09 08:24:31):
Z rana też nie powinnam się wypowiadać, bo dopiero kawa mi przywraca wzrok :) Dzięki Argu!
Argus9 (2018-02-09 09:25:56):
A tak gwoli ścisłości, sesje do "Love Is A Many Splendoured Thing" (bo do tego nawiązuje Quincy Jones) wyglądały następująco - wg Marka Lewisohna:
14.01.1970, Olympic Sound Studios
Ringo dogrywa wokal do gotowego podkładu orkiestrowego zarejestrowanego uprzednio w USA (taśmy przysłano do Londynu)
03.02.1970, Studio 2 EMI
przeróbka "Love Is A Many Splendoured Thing" - Quincy Jones dyryguje 16-osobową orkiestrą nagrywając nowy podkład instrumentalny (osiem tejków), do którego następnie dogrywa się Billy Preston na organach, a na końcu Ringo dokłada wokal
05.02.1970, Studio 2 EMI
Ringo poprawia wokal na take 8 z sesji z 03.02.1970
06.02.1970, Studio 2 EMI
Quincy Jones miał dograć do powyższej wersji 25-osobową orkiestrę, ale sesja została odwołana
17.02.1970, Studio 2 EMI
Francis Shaw dyryguje 15-osobową orkiestrą, która dogrywa swoją partię do take 8 z sesji z 03.02.1970
19.02.1970, Studio 2 EMI
do take 8 z sesji z 03.02.1970 dograne zostają następujące elementy: 8-osobowe chórki, dwa flety, organy i wibrafon
20.02.1970, Studio 2 EMI
mix stereo "Love Is A Many Splendoured Thing"
Quincy Jones pracował z Ringo Starrem tylko podczas jednej sesji - 03.02.1970, a Ringo jedynie udzielał się wokalnie, nie grał na perkusji. Zresztą trochę dziwne byłoby, gdyby Ringo podłączył się pod orkiestrę zastępując perkusistę-symfonika.
Wygląda na to, że Quincy'ego Jonesa zawodzi pamięć...
fangorn (2018-02-09 14:14:07):
Wystarczy umieścić opinie Quincy'ego Jonesa w kontekście całego wywiadu (czego nikt nie zrobi, bo wtedy nie byłoby newsa i Teraz Rock nie miałby o czym pisać). Jones krytykuje całą muzykę rockową, hip hopową, popową (chwali za to... Eda Sheerana i jeszcze kilka osób) i współczesny przemysł muzyczny. Pokazuje za to jazz jako prawdziwą muzykę. Nie krytykuje także swojego dorobku. Coś w stylu: "Za moich czasów to było lepiej, a teraz szkoda gadać". Akurat redaktor zapytał Jonesa o Beatlesów, a mógł o każdy inny zespół rockowy i odpowiedź byłaby pewnie taka sama.
PS. Wydaje mi się, że Ringo nie grał na perkusji jeszcze podczas sesji do niewydanego albumu z Chipsem Momanem. Ale pewności nie mam :)
kasia (2018-02-09 17:37:32):
A mi się właśnie przypomniało jak to pewnego dnia Quincy Jones odebrał Oscara w imieniu The Beatles za muzykę do filmu "Let It Be". Sam opowiada w tym filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=GbyXnkdS8po&feature=youtu.be (w sumie to nie wiem co Jones powiada, bo nie mogę go zrozumieć)
Argus9 (2018-02-10 00:00:29):
Jeżeli z taką samą "klarownością" i "dykcją" (jak pod powyższym linkiem) Quincy Jones sformułował tą (jednak dziwną) wypowiedź o Beatlesach, to nikt NIKT może być pewien CO tak naprawdę powiedział ;)))
Argus9 (2018-02-10 00:01:49):
KOREKTA
Jeżeli z taką samą "klarownością" i "dykcją" (jak pod powyższym linkiem) Quincy Jones sformułował tą (jednak dziwną) wypowiedź o Beatlesach, to NIKT nie może być pewien CO tak naprawdę powiedział ;)))
Twój komentarz do umieszczenia w Rocznikach The Beatles: